Drugiego października 2010r. stało się to w co nie wierzyli już nawet najstarsi górale... Waldek się ożenił. Tego dnia zakończyły sie wielomiesięczne przygotowania, rozmyślania i wszelka logistyka. Na ślubie było około 300 osób, pogoda była piękna, a to wcale na początku października nie jest oczywiste. Ksiądz nie zawiódł, a miny jakie robił gdy chór śpiewał za długo lub skrzypaczka zbyt przeciągała są nie do opisania, to trzeba byłozobaczyć. Po całej ceremoniidowiedziałem się ze zostałem przekręcony w stronę małżonki - pewnie jakbym wiedział o co chodzi i by mi zależało to bym mógł nawet kilka kółek w swoją stronę. Jak mówią "nieznajomość prawa - szkodzi". Po ślubie przyszedł czas na życzenia które trwały w nieskończoność, za to wina nam starczy na dwa ~ trzy lata :-). Po życzeniach wsiedliśmy do samochodu (Audi A8) by w Lesznie przesiąść się do... karety. Kareta okazała sie strzałem w dziesiątkę gdyż wszyscy goście (no poza garstką wtajemniczonych) byli zaskoczeni a niektórzy wręcz w szoku gdy w owa kareta zawiozła nas pod salę weselną. I się zaczęło na sali 208 gości co można było najbardziej odczuć zaraz po pierwszym tańcu gdy większość z nich została na parkiecie. Co do pierwszego tańca zwanego również pokazem, uważam że się nam udał. Ostateczna jego wersja powstawała na bieżąco w trakcie tańca, gdyż pierwszy raz tańczyliśmy na tej sali :P obmyśliłem gdzie najlepiej stanąć zęby się z układem zmieścić i... byśmy się zmieścili gdyby nie fakt że dzielnie odtwarzając z głowy kroki mielibyśmy zderzenie z gośćmi którzy utworzyli dwa kręgi wokół sali zmniejszając jej rozmiary, no i po krokach, totalna im prowizacja. Na szczęście szanowne jury potraktowało nas ulgowo niczym Tyszkiewicz - Pudziana. Orkiestra się sprawdziła co jest o tyle ważne że w maju 2011 grają na weselu Edytki i Michała. Ekscesów specjalnych na przyjęciu weselnym nie było, jedzenie pyszne, ciepłe, na czas. Na poprawiny dotarła mniej więcej połowa gości czyli około setka ludzi się przewinęła, najgorzej miał świadek - Tomek który już w dniu ślubu był chory ale nie pokazywał tego wcale a przez to w niedzielę go ścięło mo cno - był naprawdę dzielny.