Operacja część druga


Drugie podejście do operacji zakończyło sie sukcesem. Nie będę opisywał co się działo w szpitalu bo najzwyczajniej w świecie nie pamiętam pierwszego dnia po operacji prawie wcale. Jedyne co mam w głowie to lekarza który włożył mi przed zabraniem mnie na blok operacyjny do nosa nasączone czymś bandaże, oraz walkę o to by na blok iść na własnych nogach a nie zgodnie z procedurami, na bloku pamiętam jak wyskoczyłem z ubrania i zmieniłem łóżko, pamiętam rozmowę z moją miłą anestezjolog, pamiętam jak pytała czy coś mnie szczypie i ... pamiętam jak obudziłem się w swojej sali i zacząłem pisać smsa do Izy by nie przyjeżdżała bo idę spać, z smsa zrobił sie potworek bo jednak jeszcze narkoza trochę mnie otumaniała a kilka minut po wysłaniu w drzwiach pojawiła się Iza. Dwa pozostałem dni w szpitalu upłynęły mi na czytaniu książek, zwłaszcza "Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków" Mary Roach robiła na pozostałych pacjentach w pokoju wrażenie, nie wiem czemu bardzo fajna książka - polecam.
Tak jak w poniedziałek mnie połamano/poskładano tak w czwartek mnie wypuszczono i z Tomkiem dotarłem do domu. Wyglądałem wtedy jeszcze koszmarnie, gips na nosie, podbite oczy ale już z częściowo drożnym nosem. Ku mojemu zdziwieniu jako jedyny środek do stosowania po operacji do... woda morska. Opuchlizna schodziła ze mnie na tyle szybko że w niedzielę gips sam spadł mi z nosa, więc pojechałem do szpitala spytać lekarza prowadzącego czy tak ma zostać czy zakładamy nowy, bo i tak za tydzień miałem przyjechać na zdjęcie szwów i wyjęcie usztywniaczy nosa. Okazało się że wszystko wygląda tak ze w tydzień po operacji wyjęto ze mnie wszystko co zostawiono wcześniej.